Wśród stand-upperów i fanów stand-upu słyszy się opinie, że
nadszedł Zmierzch Kabaretów, że teraz
na scenę wkroczyły nowe formy jak stand-up i impro, więc kabarety nie mają
racji bytu, że wymrą śmiercią naturalną. Jednak, niektórych uspokoję, innych
przerażę, tak się nie stanie!
W Polsce widać już wyraźny podział sceny
komediowej i to nie tylko u twórców, ale przede wszystkim u publiczności.
Kiedyś był po prostu kabaret. Co na scenie, co śmieszne, czy w pojedynkę, czy
grupą, czy z instrumentami czy bez – kabaret. Teraz jest różnorodność,
fantastyczna różnorodność, w której można przebierać i wybrać coś dla
siebie.
Na blogu Władysława Sikory przeczytałem
bardzo trafne porównanie, że stand-up jest jak hip-hop - „prosto w oczy, bez
gładkich słówek i o codzienności.” Poszedłbym dalej z porównaniem pana Sikory i
całą scenę komediową porównał do sceny muzycznej, bo tak jak tam, istnieje
wiele różnych gatunków, które mają różnych fanów. Funkcjonują ze sobą i obok
siebie. Kabaret porównałbym do popu, najpopularniejsze wśród mas, puszczane
najczęściej. Można usiąść pooglądać i przełączyć. Przeważnie niezbyt znacząco
wpływa na nasze życie. Tak jak w popie tak i w kabarecie są lepsze i gorsze
wykony, są zwykli wykonawcy i są
artyści. Jest Nicki Minaj, czyli takie ostatnio najczęściej puszczane kabarety,
w których chodzi tylko o jak najwięcej przebrań i grę słowem. Jest Justin
Timberlake, książę popu, czyli Hrabi. Był Michael Jackson, czyli kabaret
Starszych Panów, klasyk. Idźmy dalej, jest improwizacja, którą porównałbym do
rock’n’rolla. Na co dzień rzadko możemy usłyszeć, ale jak już leci to wszyscy
się świetnie przy tym bawią. Jest też np. Mumio, zupełnie oddzielny gatunek,
nigdy nie zaliczali się do kabaretu. Jest to taki jazz, nie dla każdego, ale
głupcem jest ten, który tego nie doceni. No i dochodzimy do stand-upu, który wjeżdża
z buta na scenę komediową, jak hip-hop na muzyczną kilkanaście lat temu. Nie
każdy musi to oglądać, niektórzy mogą powiedzieć, że jest to badziew, ale są
ludzie, którzy chcą to tworzyć i to oglądać.
Dlatego istnienie jednej formy komediowej nie przeszkodzi
istnieniu drugiej, jak w muzyce, wszystko to będzie się ścierać, mieszać i
wywierać na siebie wpływ, co poprowadzi jedynie do rozwoju całej komedii w Polsce,
a przecież o to nam wszystkim tak naprawdę chodzi. No i jeszcze o kasę.
Michał Leja
Chciałbym powiedzieć słowo na obronę kabaretu. To co leci w tv to faktycznie pop. Natomiast niektóre rzeczy pojawiające się na festiwalach to moim zdaniem rock i to momentami dosyć ostry...
OdpowiedzUsuń