czwartek, 5 września 2013

Czy to już koniec ery kabaretu?

Wśród stand-upperów i fanów stand-upu słyszy się opinie, że nadszedł Zmierzch Kabaretów, że teraz na scenę wkroczyły nowe formy jak stand-up i impro, więc kabarety nie mają racji bytu, że wymrą śmiercią naturalną. Jednak, niektórych uspokoję, innych przerażę, tak się nie stanie!

W Polsce widać już wyraźny podział sceny komediowej i to nie tylko u twórców, ale przede wszystkim u publiczności. Kiedyś był po prostu kabaret. Co na scenie, co śmieszne, czy w pojedynkę, czy grupą, czy z instrumentami czy bez – kabaret. Teraz jest różnorodność, fantastyczna różnorodność, w której można przebierać i wybrać coś dla siebie. 

Na blogu Władysława Sikory przeczytałem bardzo trafne porównanie, że stand-up jest jak hip-hop - „prosto w oczy, bez gładkich słówek i o codzienności.” Poszedłbym dalej z porównaniem pana Sikory i całą scenę komediową porównał do sceny muzycznej, bo tak jak tam, istnieje wiele różnych gatunków, które mają różnych fanów. Funkcjonują ze sobą i obok siebie. Kabaret porównałbym do popu, najpopularniejsze wśród mas, puszczane najczęściej. Można usiąść pooglądać i przełączyć. Przeważnie niezbyt znacząco wpływa na nasze życie. Tak jak w popie tak i w kabarecie są lepsze i gorsze wykony, są  zwykli wykonawcy i są artyści. Jest Nicki Minaj, czyli takie ostatnio najczęściej puszczane kabarety, w których chodzi tylko o jak najwięcej przebrań i grę słowem. Jest Justin Timberlake, książę popu, czyli Hrabi. Był Michael Jackson, czyli kabaret Starszych Panów, klasyk. Idźmy dalej, jest improwizacja, którą porównałbym do rock’n’rolla. Na co dzień rzadko możemy usłyszeć, ale jak już leci to wszyscy się świetnie przy tym bawią. Jest też np. Mumio, zupełnie oddzielny gatunek, nigdy nie zaliczali się do kabaretu. Jest to taki jazz, nie dla każdego, ale głupcem jest ten, który tego nie doceni. No i dochodzimy do stand-upu, który wjeżdża z buta na scenę komediową, jak hip-hop na muzyczną kilkanaście lat temu. Nie każdy musi to oglądać, niektórzy mogą powiedzieć, że jest to badziew, ale są ludzie, którzy chcą to tworzyć i to oglądać.

Dlatego istnienie jednej formy komediowej nie przeszkodzi istnieniu drugiej, jak w muzyce, wszystko to będzie się ścierać, mieszać i wywierać na siebie wpływ, co poprowadzi jedynie do rozwoju całej komedii w Polsce, a przecież o to nam wszystkim tak naprawdę chodzi. No i jeszcze o kasę.

Michał Leja

1 komentarz:

  1. Chciałbym powiedzieć słowo na obronę kabaretu. To co leci w tv to faktycznie pop. Natomiast niektóre rzeczy pojawiające się na festiwalach to moim zdaniem rock i to momentami dosyć ostry...

    OdpowiedzUsuń