poniedziałek, 3 lutego 2014

Jak robić stand-up: gdy już ze sceny zejdziesz - cz. 3

Moment, w którym schodzisz ze sceny po występie jest równie ważny jak cały występ i przygotowanie się do niego. Właśnie teraz możesz zdobyć nowe kontakty, możesz zdobyć najwierniejszych fanów i wygrać sobie powrót do tego miejsca/miasta lub to, że ktoś Cię poleci. Oto trzecia, i zarazem ostatnia, część drobnych wskazówek, co zrobić by występ był jeszcze lepszy!
(Część pierwsza: zanim wyjdziesz na scenę.
(Część druga: będąc na scenie)

1. Niezależnie jaki poziom aktualnie prezentujesz i jak duże masz doświadczenie, będą takie wieczory po których pozostanie Ci tylko wrócić do domu i udawać, że występ nigdy się nie odbył. Można również zwinąć się w kłębek i wmawiać sobie, że to publiczność była do dupy, nie Ty. To najlepszy sposób, by zachować zdrowie psychiczne.

2. Nie uciekaj szybko z klubu. Porozmawiaj z barmanami i obsługą. Bardzo często szef właśnie ich pyta jak się udał wieczór. (Przykład z życia: graliśmy w pewnym klubie, gdzie kilka tygodni wcześniej grał Kacper Ruciński. Pytam właściciela jak było, bo dla mnie jest gość mega. On mówi, że o tak sobie, że my lepiej. Nie mogłem uwierzyć, ale w trakcie rozmowy się okazało, że Kacper zaraz po występie uciekł, bo się spieszył i to zaważyło na opinii właściciela. Cóż, on mógł sobie na to pozwolić ;))

3. Jeśli palisz – zajebiście! Żałuje, że nie jestem uzależniony, bo wyjście na fajkę przed klub przynosi dużo korzyści. Jest to doskonały czas, by nawiązać kontakt z publicznością. Zapytaj czy się podobało, może co zmienić.

4. Jeśli pijesz – zajebiście! Żałuje, że nie mam mocnej głowy. To jest Polska, tutaj najlepsze interesy ubija się przy wódce!

5. ROZMAWIAJ Z LUDŹMI! Nie olewaj ich, bo Ty jesteś tak zajebisty, a oni są szarą masą. Przez rozmowę możesz sobie wygrać nawet spalony występ i zdobyć najwierniejszych fanów.

6. SŁUCHAJ LUDZI! Prowadzę Comedy Lab ponad rok. Bardzo często się zdarza, że ludzie podchodzą i opowiadają mi śmieszne anegdoty, czy żarty, które nie zawsze są śmieszne. Wysłuchanie ich i zagadanie jest konieczne! Na tą chwilę ten gościu może być uciążliwy, ale trzeba patrzeć szerzej. 

7. Jeśli w Twoim mieście Cię nie kupują, nie występuj w innych miastach. Te 25 minut występu decydują czy tu wrócisz, czy nie.

8. Jeśli jesteś w innym mieście, występujesz z innymi komikami, masz 100% wpływów z biletów – nie bądź skąpy. Postaw piwo, bądź człowiekiem. (Zdarzyło się, że o tym zapomniałem. Na prawdę wstyd.)

9. Dla facetów – jeśli dziewczyny po występie chcą z Tobą rozmawiać, to uwierz, nie dlatego, że jesteś przystojny ;)

10. Dla kobiet – jeśli faceci po występie chcą z Tobą rozmawiać… Tak to przez cycki.

11. Jeśli nie masz swoich regularnych występów, nie zarabiasz pieniędzy na stand-upie – nie twórz swojego fanpage’a. Wyobraź sobie, że jesteś managerem klubu i ma wystąpić u Ciebie koleś co ma 90 fanów na fp, a pół tysiąca znajomych. Czyli nawet znajomi go nie lubią, to co to musi być za typ?

12. Pamiętaj! Najwięcej uczysz się na swoich nieudanych występach!

Pisz codziennie, kmiń codziennie, od razu zapisuj pomysły, niech zalegają w notatkach, kiedyś na pewno się przydadzą! Przyłóż się do tego! Jeśli ludzie zapłacili dychę to po to, żeby się dobrze zabawić. Masz być śmieszny cały czas – jesteś komikiem do jasnej cholery!

sobota, 18 stycznia 2014

DLACZEGO STAND-UP JEST TRUDNY?

Dzisiaj gościnnie garść swoich spostrzeżeń dotyczących stand-upu przedstawi nam Marcin Brdej. Artykuł ważny przede wszystkim dla tych, którzy rozważali wyjście na scenę, ale chcieliby się dowiedzieć czegoś więcej o tym, jak występy wyglądają w praktyce. Enjoy :)

Marcin Brdej
DLACZEGO STAND-UP JEST TRUDNY?


AMATOR I WIDZ
Swoją przygodę ze stand-upem zacząłem prawie rok temu. Swoje siły sprawdzałem w
Krakowie, na organizowanym w kawiarni Artefakt wydarzeniu Comedy Lab. Występowałem przez kilka miesięcy, po czym poddałem się. Stand-up mnie pokonał. Jest bardzo wymagający. I mocno niewdzięczny. Dlaczego? Przybliżę to poniżej.

SPOJRZENIE Z PUBLIKI
Dla przeciętnego widza niemającego większego pojęcia o standu-pie, forma ta będzie “kabaretem jednego kolesia”. Wychodzi sobie facet, coś mówi, albo mnie rozśmieszy i jest fajny, albo nie i jest chujowy. A niech tylko spróbuje rozśmieszyć mnie żartami o kupie. Będę się śmiał, ale i tak powiem, że to prymitywny humor, sam lepsze żarty wymyślam, a te lepiej bym opowiedział.

JAK TO JEST?
Scena to nie impreza. Publiczność to nie znajomi. Oślepiające światło sceniczne to nie alkohol dający złudne poczucie zajebistości. Mówienie czegoś ze sceny przed tłumem ludzi, to nie to samo co wygodne dogryzanie z tyłu sali, z cienia. Stand-uper bierze całą odpowiedzialność za swoją obecność na scenie i za to co robi. Sam jeden. Losowy “przeszkadzacz” z publiczności nie, jednak dalej wierzy, że jest lepszy i on mógłby tak zarabiać na życie, tylko ma akurat inne plany.

JAK BYĆ ZABAWNYM?
 
Stand-uper ma jeden cel: rozśmieszyć. Dodatkowo może chcieć poruszyć jakiś problem, wzbudzić refleksje, czy zaszokować, jednak ten jeden cel zawsze jest obowiązkowy. Jak więc zrobić coś tak, żeby było śmiesznie? Może to wychodzić naturalnie w przypadku ludzi których znamy, gdzie żarty są głównie sytuacyjne, spontaniczne. Podczas występu jest jednak bardzo mało miejsca dla improwizacji. Warto zażartować z sytuacji kiedy ktoś przerywa występ. Nie da się jednak na tym budować wystąpienia.
Z pomocą przychodzi bardzo bogata literatura… w języku angielskim. Tak, istnieje cała masa teorii na temat tego, dlaczego coś nas śmieszy. Do tego podręczniki i ćwiczenia dotyczące samego komizmu bardzo wymagające ale i efektywne, kosztujące wiele godzin pracy. Można by spróbować ograniczyć się do stwierdzenia: “wykreuj oczekiwania u widza, a potem im zaprzecz, zaskocz ich”, w którym to większość żartów się zawiera. Nie jest to jednak takie proste. To złożona umiejętność wymagająca jak wszystko praktyki. A oprócz pisania ma znaczenie: sposób mówienia, postawy, gestów, mimiki i tego czy Saturn nie jest w koniunkcji z Marsem.

PISANIE TEKSTU
Siadasz przed pustą kartką lub stroną w edytorze tekstu. “Napisać coś śmiesznego” myślisz. Nagle nic nie wydaje się śmieszne. Wszystko staje się żartami, które już znasz, czymś miałkim, powtarzalnym, przeciętnym, oczywistym. Wysilasz się. Chcąc sobie pomóc wyciągasz z notesu kilka żartów, śmiesznych sytuacji, które zapisałeś przez ostatni czas w swoim “notesiku stand-upera”.
Tylko jak przenieść kawał hermetyczny, albo śmieszną sytuację na scenę? Jak ją pokazać w pojedynkę? Jak w ogóle z tego wszystkiego ułożyć jedną, spójną, konsekwentną wypowiedź nadającą się na występ? Co może mieć wspólnego żart o babci w tramwaju z tym, dlaczego wieża Eiffla jest za krótka? Postanawiasz trzymać się jednego tematu i dopisać do niego żarty po nieustanną presją śmieszności. Powodzenia.

POPRAWKI
Wytrwali jakimś cudem kończą punkt wyżej i wracają do powstałego tekstu później. Czasami codziennie. Kilka razy dziennie. Dziesiątki razy zmieniając jedno słowo w przekonaniu, że będzie śmieszniej i lepiej. Usuwając i dodając te same żarty na nowo. Zmieniając całkowicie tekst, pisząc go od nowa i od nowa. Ostatecznie powstaje super dopieszczona wersja nazwana szczerze “jako-tako”.

PRZYGOTOWANIE
Mam tekst. Czytam. Razy dziesięć. Razy dwadzieścia. Ile tylko trzeba. Planuję gesty, emocje, ton głosu. Powtarzam i powtarzam przez wiele godzin. Niech tylko będzie płynnie. Co, jeśli mimo to nagle będę mieć pustkę w głowie? “Wrzuć na luz” słyszysz. Sam jednak pod wpływem doświadczenia mówisz sobie spocony przed lustrem: “Jeśli podejdę zbyt na luzie, będę nieprzygotowany”.

RZECZYWISTOŚĆ NA SCENIE
Zostałeś przedstawiony. Oklaski. Wychodzisz na środek. Ty jeden. Serce wali. Wiesz, że ludzie oczekują czegoś, co ich rozbawi. Presja pulsuje w żyłach. To słabnie z doświadczeniem, ale zawsze jest obecne. Czy mózg spłata ci figla w postaci luki w pamięci? Całkiem możliwe. Trzeba sobie jakoś z tym poradzić, na przykład dać mu chwilę sięgając po butelkę z wodą z nadzieją, że zaskoczy.
Nagle dzieje się coś nie tak. Jesteś przekonany, że Twój żart, ten sam, który śmieszył Twoich znajomych, opowiedziany w ten sam sposób, sprawdzony w 100%, nie działa. Ludzie się nie śmieją. Może mówiłeś niewyraźnie, może coś przejęzyczyłeś, może spaliłeś pointę. Chcesz to wiedzieć już teraz, ale musisz ciągnąć występ dalej. Spada ci pewność siebie, zaczynasz tracić energię i jeśli się nie wyratujesz, olewając to, mówiąc w myślach “Dam radę!” wypalisz się w mgnieniu oka, przyznając się do porażki, czyniąc z niej przytłaczający cię głaz. A może po prostu w publiczności są inni od ciebie ludzie, których śmieszą żarty o kupie, ale nie chcą o tym głośno mówić.

PODSUMOWANIE
Stand-up jest wymagający, trudny, wykonywany pod presją, która rozkłada się tylko na jednej osobie. Aby być w nim dobrym, trzeba występować i kroczyć do przodu mimo wszystko. Stand-up jest niesamowicie satysfakcjonujący, prostszy z czasem, gdzie całą chwałę i satysfakcję za występ dostaje jedna osoba. Aby być w nim złym, trzeba się poddać i przestać go robić mimo wszystko.

niedziela, 24 listopada 2013

JAK ZOSTAŁEM STUDENTEM

Pamiętam moment kiedy dowiedziałem się o przyjęciu na studia. Radość z płynących z tego korzyści, satysfakcja na myśl o wynikach maturalnych, które pozwoliły przekroczyć wymagany próg punktowy i wyprzedzić konkurencję. Wreszcie i współczucie dla tych, którym się nie udało. Przyjmując się na studia odbierasz miejsce komuś kto bardzo tego miejsca chciał, w liceum na to pracował i przygotowywał się. Kto na zajęcia tego kierunku w tym roku lub już nigdy nie pójdzie. Ja też nie pójdę. Mam 25 lat i złożyłem papiery tylko dla zniżek w komunikacji miejskiej. I po to by zająć frajerowi miejsce.

Chyba zachowałem się nie fair. Prawdopodobnie społeczeństwo tego nie pochwala. Może nawet złamałem jakieś zasady, których z pewnością bym się nauczył, gdybym jednak poszedł na zajęcia. W końcu zostałem studentem kierunku Etyka.
 
Pewnie nasuwa się wam pytanie „czy nie mogłem udawać studenta jakiegoś choć trochę normalniejszego kierunku?”. Tłumaczyć się mogę tylko roztargnieniem- o składaniu papierów pomyślałem kiedy większość rekrutacji dawno zamknięto. Mnie zastanawia inna kwestia- jak bardzo roztargniony musi być koleś, który zostaje na takich studiach kilka lat? Umówmy się, gdybym jako pracodawca miał do wyboru dwóch gości, którzy dumnie legitymują się zieloną plakietką Uniwersytetu Jagiellońskiego z kierunku Etyka. Od tego z piątkami w indeksie, wolałbym tego, który w ramach studiów jedynie popierdala komunikacją na zniżkach.

-Pssst, ej, ej, ściśnijcie się tam z prawej, bo obciach stać obok tych pojebów.

Postawienie się w roli pracodawcy rozwiązuje problem moralny związany z oszukiwaniem dla zniżek w komunikacji. Teraz nawet zaczynam czuć dumę na myśl, że oszczędziłem chłopakowi bezzwrotnej inwestycji czasu jaki przesiedziałby na zajęciach. Polsce kolejnego oszołoma, który narzekałby jak to po studiach nie ma pracy.  Zajmując miejsce na tym kierunku i oszukując dla zniżek tak naprawdę zrobiłem dobry uczynek. Zaufajcie mi, wiem co mówię. W końcu jestem studentem kierunku Etyka.

-Czy już nikt nie słucha?! Mówiłem, że wyślę wam wykłady ze zdjęciami wy chore skurwysyny! 
 
Czekając na swoją kolej by donieść dokumenty na rekrutację widziałem w kolejce humanistów o umysłach otwartych niczym sprawa smoleńska. Miałem do nich tyle pytań. Tyle odpowiedzi, które tylko dzięki nim mógłbym poznać. Być? Mieć? Dlaczego? Po chuj ktoś idzie na tak gówniany kierunek?

-O Chryste Panie, kurwa, błagam. Błagam ześlij mi czystą kartkę bo chuj będzie nie studia.

Zastanawiałem się czy wina leży po stronie rodziców, którzy kilka razy zapomnieli przyjebać mu grubym kablem w intencjach czysto wychowawczych, czy uczelni wyższej, która generuje te kierunki. Jasne, że każde studia mają swoje plusy i minusy. Np. na AGH miałem w grupie samych facetów. Chciałem żeby było więcej kobiet. Chłopcy, którzy stali ze mną w kolejce by złożyć papiery na Etykę, wyglądali raczej jakby chcieli być kobietą. 

 
 Wiem co to dyplom, dziwko.

Kończąc liceum aplikowałem na studia techniczne bo miałem pewność, że moja rodzina nie zaakceptuje mnie, jeśli złożę papiery na taki kierunek jak etyka. Nie żeby teraz mnie akceptowali, ale jednak - chciałem dać sobie szansę.
Chcąc studiować Etykę musiałbym zastosować taktykę dziewczyn, które można spotkać w krakowskich burdelach. One mówią w domu, że studiują jakiś zmyślony kierunek. Ja aby uniknąć prawdziwej pogardy byłbym skłonny nawet mówić wszystkim, że pojechałem do Krakowa żeby się prostytuować.

Może to wina uczelni bo pamiętam jak moja babcia kiedyś z dumą opowiadała mi o kuzynce, która dostała się na Uniwersytet Jagielloński. A przepraszam- na U-NI-WER-SY-TET JA-GIEL-LOŃ-SKI MA-TKO BO-SKA! Ja wiem, że na UJocie pełno zacnych kierunków, a tylko trochę gównianych, ale dalej nie przekonuje mnie to by z dumą mówić o studiowaniu na jakiejkolwiek uczelni. O tej uczelni mam takie same zdanie jakie ma każdy gość, któremu kolega poleca koleżankę mówiąc: „to fajna dziewczyna, tylko trochę się puszcza”. Jeśli tylko nie wymaga zaangażowania i czasu to chętnie przejadę się na zniżce.

Jazda na zniżce to dobry wątek by zakończyć mój wpis i chyba jego puenta. Nie doszukacie się w nim głębszej. Sam nie wiem dla jakiej puenty mógłbym to pisać. Właściwie może napisałem to tylko dla żartu. Może dlatego, że zazdroszczę ludziom, którzy studiują tak gówniane kierunki z jednego tylko powodu… dlatego, że mogą. W każdym razie jeśli kogoś uraziłem to przepraszam. W imieniu twardej rzeczywistości.

Wojtek Pięta

poniedziałek, 11 listopada 2013

Totalnie głupie teksty polskich raperów - cz. 1

Zanim zacznę festiwal pocisków, musicie wiedzieć, że nic do rapu nie mam. Raperzy to w pewnym sensie poeci XXI wieku. (Jeżeli przez słowo 'poeci' rozumiemy zbieraninę ćpających pseudoartystów, którzy nienawidzą kobiet i gejów).
  
Kurczę, to zdanie zabrzmiało jakbym nie cierpiał rapu. Nic bardziej mylnego. Kocham rap, ale miłością dojrzałą - taką, która już nie idealizuje przesadnie obiektu swojej fascynacji. Taką, która nigdy nie odmawia, gdy partner prosi o małego dirty sanch Dlatego teraz, jeśli jeszcze tego nie zrobiliście, opuśćcie spodnie, zwińcie blanta i nazwijcie kogoś pedałem. Za chwilę poznacie wybrane przeze mnie totalnie głupie wersy polskich raperów. 

BŁĘDY LOGICZNE I RZECZOWE

Pono
"Gdyby dało się ciśnienie zmierzyć, naukowcy mogliby w to nie uwierzyć" 


Czasem mam wrażenie, że niektórzy raperzy mają niekończący się beef z nauką. Potwierdza to klasyczny już fragment kawałka ICP:

Magia, stary. Magnesy działają za pomocą magii.

Sądząc po tym fragmencie, wiedza Pono na temat medycyny zatrzymała się gdzieś pomiędzy noszeniem amuletu ze sproszkowanej ropuchy, a okładami z pijawek. Chciałbym zobaczyć jego reakcję, kiedy dowie się, że istnieje takie urządzenie jak ciśnieniomierz. Ale ostrzegam: lepiej nie próbujcie go uświadomić o wynalezieniu termometru. Boję się, że eksploduje mu głowa.

Dab
"Wplywam na hip hop jak Titanic na lodowiec"

W sensie, że Twój kontakt z hip hopem skończył się katastrofą?
To porównanie mnie dezorientuje.

Stasiak
"(...) pan Edward Wedel"

Edward Wedel? To jakiś kuzyn Emila Wedla, tego od czekolady?

Fu
"Wiem w którą stronę się kieruję, kiedy idę prosto"

Zazdroszczę zdolności do orientacji w terenie. Problemy zaczną się, kiedy będziesz musiał skręcić w lewo.

DonGURALesko
"PDG yo, wybuchowe jak niewypał"

WTF.

JĘZYK/GRAMATYKA

Hemp Gru
"Zakrywam wieko, stawiam kamień na niego"

Mieliśmy w gimnazjum takiego typa, który na wycieczce szkolnej postawił kloca na desce klozetowej i z tym właśnie mi się ten fragment kojarzy. Poza tym, widzę, że słabo z odmianą.

Smarki Smark
"Byleby nie pierdolić gówna z chuja kurwa..."

Niech to, akurat pierdolenie gówna z chuja kurwa to jedno z moich ulubionych zajęć. Cóż, królowi podziemia się nie odmawia.

Nagły Atak Spawacza
"Słonce paliło, a ja papierosa"

Kurwa, nie wiem co powiedzieć o tym gramatycznym majstersztyku.

SEKS/HOMO/MASTURBACJA

Demarhe
"Kiedy miałem 7 lat, to Tupac wszedł we mnie"

Mam dwie wiadomości dla fanów Tupaca - dobrą i złą. Dobra: Tupac żyje. Zła: upozorował własną śmierć, a następnie przeniósł się do Kalisza, aby móc w spokoju molestować młodych chłopców. 

"I mean... the other way around. Tears make the best lube."

Małolat
"Dla tych paru chłopaków, co są więcej niż kumplami."

( ͡° ͜ʖ ͡°)

Enson
"Progress jest jak pedał, ciągle mnie dotyka"

Każdego roku tysiące raperów jest molestowanych przez pedałów. Przekaż nam 1% podatku. Nie bądź obojętny. Przeznaczymy go na narkotyki pomoc ofiarom.

NNFoF
„Trzepać hajs, tak jak kapucyna w domu”

Nie no, póki faktycznie w domu, to nie ma się czego wstydzić.

Fisz
"Patrzę czasami na moje dłonie: lewa młoda, jakby wiecznie wypoczęta
Prawa pomarszczona, spocona i wiecznie napięta" 

Daj jej odpocząć, zmień ręce Fisz. A jeśli jesteś naprawdę otwarty na nowe doznania, to wygoogluj sobie jak to jest 'na obcego'. Nie ma za co.

Sowa
„Kiedy biorę 3 dychy na klatę zaciskam zęby, żeby nikt mi nie włożył chuja do gęby”

Jeżeli to jest Twoje główne zmartwienie na Twojej siłce, Sowa, to mam nadzieję, że przynajmniej karnet jest tani. 

INNE

Popek
"Wstaję wkurwiony, a ty dalej mnie wkurwiasz (...), kocham cię bardzo, ale mi to utrudniasz..." 

Ten fragment świetnie oddaje moje podejście do rapu, kiedy słyszę takie teksty.


Piotr Złydach

poniedziałek, 4 listopada 2013

Jak robić stand-up: będąc na scenie - cz. 2

Kolejna część moich spostrzeżeń. Jeśli coś nie jest zgodne z twoim wizerunkiem na scenie to się do tego nie stosuj. Zanim zaczniesz to stosować pooglądaj swój własny występ, zobacz co jest do poprawienia. Enjoy!
(Część pierwsza wskazówek: "Zanim wyjdziesz na scenę")

(Część trzecia: gdy już ze sceny zejdziesz.)

1. Statyw. Jeśli nie jest ci potrzebny odsuń go całkiem na bok. Bardzo rozprasza gdy się go ma przed sobą, a się go nie używa.

2. Nie ma idealnego sposobu na trzymanie mikrofonu. Jedni przytulają go do brody, inni trzymają nisko, ale dlatego, że głośno mówią, jeszcze inni trzymają przy samych wargach. Jak wygodniej. Na scenie musisz wyczuć w jakiej trzeba odległości, byś był dobrze słyszalny. Jak jest profesjonalna scena to dźwiękowiec zadba o to, jednak na open mic’ach, albo w małych klubach musisz po prostu wyczuć. Najlepiej trzymać w jakiejś odległości od ust, niżej albo z boku, wtedy nie ma uderzeń powietrza, które przeszkadzają publiczności.


3. Jeśli testujesz mikrofon nie dmuchaj w niego, nie uderzaj ręką sprawdzając czy działa. Zwłaszcza jeśli przed sekundą zapowiadał cię ktoś z tego samego sprzętu. Czas na sprawdzenie mikrofonu masz, gdy mówisz pierwsze słowa.


4. Jak wyjdziesz na scenę nie uderzaj od razu z tekstem. Poczekaj trzy, cztery sekundy. I nie odwracaj się plecami. Rzuć okiem na publiczność, uśmiechnij się, niech ludzie cię zobaczą, niech zapamiętają. Zwłaszcza jeśli jest szum na sali to poczekaj aż zniknie. Ludzie powinni się sami uspokoić jeśli cię zobaczą. Nie dopuszczaj do większych szumów, czy rozmów podczas występu. Reaguj od razu!


5. Przywitaj się z publicznością. Może spytaj jak się bawią, albo co u nich. Nie przedstawiaj się jeśli przed chwilą zostałeś przedstawiony przez hosta.


6. Podczas występu staraj się jak najmniej bawić kablem. Wiem, że czasem się nie panuje nad tym, ale jednak zwróć uwagę. Przyciągnij sobie tyle kabla ile go potrzebujesz i go zostaw. 


7. Nie pokazuj, że jesteś zmęczony. Nie wychodź jak na ścięcie. Weź głęboki oddech i napieprzaj z energią, jakby to był najważniejszy występ w twoim życiu. 


8. Uśmiechaj się! (jeśli oczywiście jest to zgodne z Twoim pożądanym wizerunkiem)


9. Nie pędź z tekstem. Rób pauzy. Daj odsapnąć sobie i publiczności. 


10. Ogólnie trzeba szanować publiczność, ale czasem dobrze mieć na nią „wyjebane”. Nie nastawiaj się na jakieś reakcje. Czasem jest tak, że jeden żart w jednym miejscu siądzie w drugim nie. Nie przejmuj się, musisz jechać dalej na ciągłej pewności siebie. Nawet jeśli ludzie nie będą się śmiać, to będą cię podziwiać i lubić za to, że byłeś konsekwentny. 


11. Staraj się jak najmniej używać haseł „to miało być śmieszne”, „w domu wydawało się, że będzie to śmieszne” po nieudanym żarcie. Nawet jeśli ludzie się z tego zaśmiali, nie polepsza to twojej sytuacji, bo dalej masz słabe żarty. Przede wszystkim nie powtarzaj tego na kilku występach przy tych samych żartach!


12. Nie mów też czegoś w stylu „nie nastawiajcie się, bo nie będzie śmiesznie…”. Jeśli tak im powiesz to rzeczywiście się nie nastawią, a ma przecież być śmiesznie. To jest stand-up.


13. Tak samo jeśli chcecie przejść do nowego tematu, np. o biznesie, nie pytajcie „Czy ktoś z was kiedyś myślał by zostać biznesmenem?”. To ani nie uaktywni publiczności, a ta cisza może ci zabić ten segment. 


14. Nie przekonuj też „serio to się zdarzyło, to jest prawdziwa historia”. Wszystko co mówisz bierzemy jako prawdziwą historię. Jeśli coś wyróżnisz jako prawdziwą historię to co z całą resztą?


15. Podczas mówienia swojego materiału nie wspominaj tekstów sprzed tygodnia, miesiąca i tak dalej. Większość ludzi nie będzie wiedziała o co chodzi i to irytuje. Nie wspominaj również wcześniejszych Twoich występów, jeśli w aktualnym nigdzie cię to nie prowadzi.


16. Nie odwołuj się również do sytuacji, które tylko Ty i garstka znajomych na sali zna. Bądź śmieszny dla wszystkich.


17. Nie patrz w podłogę. Znajdź sobie parę martwych punktów, w które będziesz patrzył. Podziel sobie widownie na trzy części i patrz co jakiś czas na każdą z nich. Staraj się nie zwracać uwagi na poszczególne twarze. Wyróżniają się zawsze te twarze, które się nie śmieją, a to zbija z pantałyku.


18. Jeśli nie masz w zwyczaju przeklinać, nie przeklinaj na siłę. Owszem wulgaryzmy to pistolet na scenie, ale nabojami są punche.


19. Stań w świetle! Nawet jeśli ci to przeszkadza, razi w oczy. Trudno. W ciemności publiczność nie będzie cię widziała. Nie schodź do tyłu sceny. Stań z przodu, bądź bliżej publiczności.


20. Stań. Staraj się nie chodzić, to rozprasza. Opanuj kiwanie się i tak dalej.


21. Staraj się mówić tylko to co jest potrzebne. Lepiej zrobić 3 minuty naszpikowane punchami i zejść w chwale niż rozciągać to do 6 i być śmiesznym, ale nie wyjątkowym.

czwartek, 17 października 2013

Jak robić stand-up: zanim wyjdziesz na scenę - cz. 1

Wszystkie te punkty są moimi przemyśleniami, absolutnie nie trzeba stosować każdego, albo nawet żadnego. Dużo zależy od stylu mówiącego. Najważniejsze jest to, by cały Twój występ był spójny. Jeśli jesteś z natury depresyjny taki bądź na scenie, tylko wtedy ma się trudniejsze zadanie, bo trzeba to zamienić w coś ciekawego i zaskoczyć.
(Część druga: będąc na scenie.)
(Część trzecia: gdy już ze sceny zejdziesz.)

1. Nie powtarzaj tekstów innych komików. Nie mów żartów, które widziałeś w Internecie. Inna sprawa jest gdy sam wymyślisz, a to się pokryje z czymś co już było. Zresztą w tym wszystkim chodzi przecież o satysfakcję z występu i samorozwój. (Wyjątkiem jest roast. Pamiętaj! To tylko moje spostrzeżenia.)

2. Napisz tekst, na pewno wszystkiego nie zapamiętasz. Lepiej jest go napisać o wiele wcześniej, nie na ostatnią chwilę. Tydzień przed może być dobrym terminem. Podczas tygodnia, powtarzania, nasuną się nowe pomysły, lepsze rozwiązania. Najlepiej pisać tekst po linijce, linijka setup, druga punch. Łatwiej zauważyć wtedy gdzie i co jest niepotrzebne, gdzie coś dodać, by nie wiało nudą tylko był punch, punch, punch.

3. Zapamiętaj tekst! Nie ma nic gorszego niż zapominanie tekstu i patrzenie w kartkę. Czytanie z kartki jest oznaką słabości, albo ignorancji.

4. Jeśli już potrzebujesz pomocy, napisz na kartce główne myśli wystąpienia. Tylko zerkniesz, zobaczysz jaki jes kolejny punkt i jedziesz. Tak by nie szukać w tekście, gdzie się jest i ciągle myśleć, czy się opuściło jakąś linijkę. Patent, który widziałem u Michała Próchniewicza: można sobie taką karteczkę nakleić na butelkę, niektórzy nawet się nie zorientują, że patrzysz.

5. Każdy ma inny styl i inny sposób na dobry występ. Przykładowo Piotrek Złydach musi powtórzyć tekst kilkanaście razy. Wtedy czuje się pewnie. Ja mam inaczej, ja wolę zapamiętać tylko ogólne myśli. Ale staram się tego oduczyć, bo wtedy jest za dużo gadania za mało żartów. Dlatego powtarzanie jest bardzo ważne. Mogą Ci się ukazać nowe pomysły i tak dalej.

6. Dobrze jest zjawić się dużo wcześniej, przynajmniej półgodziny przed występem. Tak, żeby się uspokoić i powtórzyć jeszcze raz tekst.

7. Zanim wyjdziesz na scenę zadbaj o dykcję. Irytujące jest jak się nie potrafi wypowiedzieć „wśród” i się powtarza trzy razy (miałem tak - słabe). Ćwicz codziennie nad dykcją w domu, nie tylko w dniu występu. Chodzi przecież o to, żeby być zrozumianym.

8. Pamiętaj o wodzie. Naprawdę tak czasem potrafi zaschnąć, że nie da się wyraźnie powiedzieć słowa. Wodę odkręć raz i nie zakręcaj ponownie. Niech stoi otwarta.

9. I niech to będzie woda, nie piwo. Nie pij przed występem, jeśli nie musisz. To, że jesteś pijany nie sprawia, że jesteś śmieszniejszy, przynajmniej nie dla publiczności.

10. Ubiór. Nigdy nie ubieraj koszulki czy czegokolwiek z myślą, że ona jest śmieszna i wzmocni Twój występ. Na scenie Ci ona nie pomoże jeśli nie będziesz śmieszny. Jeśli masz zwykłą szarą koszulkę i koszulkę z masturbującym się Pinokiem, gdzie lecą wióry… Ubierz szarą koszulkę.

11. Słuchaj uważnie wystąpień innych, bądź uważny przez cały wieczór. Nie wiesz kiedy jakaś sytuacja, która się wydarzyła przed występem, może Ci się przydać. Ludzi bawi przypominanie czegoś co było wcześniej. Dobrze jest zacząć swój występ jakimś spostrzeżeniem na szybko, albo zareagowanie na coś co było przed chwilą. Taka przedmowa się sprawdza.

Wkrótce pojawią się kolejne tipy (?) ;) Uczcie się, bawcie się, rozwijajcie się!

Michał Leja

niedziela, 13 października 2013

Louis C.K. - Eliminacja Idiotów

Dziś mamy dla Was post, jakiego na naszym blogu jeszcze nie było. Przetłumaczyliśmy krótki występ, legendarnego już, Louisa C.K. w programie Lettermana. Przed Wami: Eliminacja Idiotów.

 Powyżej: śmieszne

PS Zachęcamy do subskrypcji kanału Stand-upy po polsku. Sukcesywnie będą tam lądować kolejne tłumaczenia.

PS2 Czy tylko my mamy wrażenie, że Louis mówi wszystko śmiertelnie poważnie i tak naprawdę nie wie, że jest komikiem?